Do 5 lat pozbawienia wolności grozi 50-latkowi, który zabił kota po czym na jednym z grobów ułożył truchło przystrajając je znalezionymi w pobliżu przedmiotami. Wszystko wskazuje jednak na to, że trafi on do szpitala psychiatrycznego.Kiedy jechać do szpitala na poród, żeby nie dotrzeć tam ani za wcześnie, ani za późno? Jakie są objawy porodu przedwczesnego? Co robić, jeśli termin porodu mija, a wciąż nic się nie dzieje? Termin porodu wyliczony na podstawie daty ostatniej miesiączki nie oznacza, że właśnie w tym terminie kobieta powinna pojechać do szpitala na poród. Jest jedynie orientacyjny i tylko co 10. dziecko przychodzi na świat dokładnie tego dnia. Przypuszczalną datę porodu wylicza się według tzw. reguły Naegelego: data ostatniej miesiączki + 1 rok – 3 miesiące + 7 dni = przypuszczalna data porodu u kobiety, której cykl jest regularny i trwa 28 dni. Licząc od pierwszego dnia ostatniej miesiączki, prawidłowa donoszona ciąża trwa od 38 do 42 tygodni. Dziecko może zatem urodzić się 2 tygodnie przed podaną przez lekarza datą albo 2 tygodnie po niej. Za donoszone uważa się dzieci, które przyszły na świat po 37. tygodniu ciąży. Przypuszczalny termin porodu można także określić lub zweryfikować w inny sposób, między innymi: dzięki pomiarom wykonanym podczas badania USG, zwłaszcza na początku ciąży, gdy mierzy się zarodek, oceniając wysokość dna macicy, która np. w 12. tygodniu ciąży jest na wysokości spojenia łonowego, a w 24. tygodniu na wysokości żeber. Poród w terminie Zaskakujące przyszłą mamę porody niespodzianki zdarzają się głównie w filmach. Na ogół pierwsze zwiastuny zbliżającego się porodu pojawiają się z dużym wyprzedzeniem: 3-4 tygodnie przed porodem obniża się brzuch. Bez trudu można to zauważyć: zmniejsza się ucisk macicy na żołądek i łatwiej oddychać. To dlatego, że dno macicy sięgające już żeber, obniża się teraz do wysokości z 32. tygodnia ciąży, a główka dziecka wstawia się do wchodu miednicy. U kobiet, które już rodziły brzuch może obniżyć się później — kilka dni, a nawet kilka godzin przed porodem, nawet do 2 tygodni przed porodem (ale także kilka godzin przed nim) może się wydobyć podbarwiony krwią, przypominający galaretkę czop śluzowy, który zamykał kanał szyjki i chronił macicę przed drobnoustrojami, nasilają się nieregularne skurcze przepowiadające, które można odczuwać już od 30. tygodnia ciąży. Ich obecność oznacza, że włókna mięśniowe przegrupowują się tak, by podczas porodu macica wypychała dziecko na zewnątrz — jej dolny odcinek rozciąga się i robi się cieńszy, a górny kurczy się oraz pogrubia, nasila się parcie na pęcherz, ponieważ „po sąsiedzku” uciska go główka dziecka, zwiększa się ilość wydzieliny pochwowej. Zbliżającemu się porodowi mogą towarzyszyć takie objawy: niepokój, szybkie bicie serca, tępe bóle krzyża promieniujące do podbrzusza, biegunka, wymioty, wzdęcia, brak apetytu, nerwobóle. Poród — sygnały alarmowe Do szpitala należy jechać, gdy: występują skurcze — znacznie silniejsze niż przepowiadające, są regularne i pojawiają się przynajmniej co około 10 minut. Jeśli uaktywniają się częściej niż co 5 minut lub ciężarna czuje potrzebę parcia, powinna znaleźć się w szpitalu jak najszybciej, odchodzą wody płodowe. Wskazane jest pojechanie do szpitala niezależnie od tego czy jest to odpływ dużej ilości płynu owodniowego czy jedynie sączenie oraz bez względu na odczuwane bądź nieodczuwane skurcze. Na ogół odpłynięcie wód oznacza, że poród wkrótce się zacznie. Jeśli tak się jednak nie stanie, ze względu na ryzyko infekcji wewnątrzmacicznej pękniecie pęcherza płodowego wymaga pobytu w szpitalu. Niezależnie od przypuszczalnego terminu porodu należy również jechać do szpitala, jeśli: pojawia się krwawienie z dróg rodnych, występuje stały, nieprzemijający ból brzucha, odpływające wody płodowe są zielonkawe albo brązowe, ruchy dziecka przestają być wyczuwalne lub przeciwnie — dziecko rusza się bardzo gwałtownie (przy czym warto pamiętać, że w wyniku mniejszej ilości miejsca ruchy malucha mogą się zmienić). Polecane dla Ciebie środki higieniczne, akcesoria, wkładka zł zestaw, środki higieniczne, akcesoria, wkładka zł tabletka, niedobór witamin zł środki higieniczne zł Poród po terminie Kiedy jechać do szpitala, gdy przypuszczalny termin porodu minął, a nadal nie pojawiają się skurcze, nie odpływają wody i nic nie wskazuje na to, by lada moment miała rozpocząć się akcja porodowa? Choć dzieci dojrzewają w łonie matki w różnym tempie, nie mogą tkwić w brzuchu zbyt długo, ponieważ łożysko się starzeje oraz warunki wewnętrzne się pogarszają. Osoba prowadząca ciążę na podstawie badań diagnostycznych i dobrostanu dziecka określa, na którym etapie wskazana jest hospitalizacja. Zgodnie z obowiązującym standardem od 1 stycznia 2019 roku nie ma już nakazu hospitalizacji po 41. tygodniu ciąży. W podjęciu decyzji czy należy poczekać, czy lepiej wywołać poród pomagają badania: KTG — umożliwia ocenę akcji serca dziecka i rejestrowanie ewentualnych skurczów macicy, USG — pozwala kontrolować dobrostan dziecka oraz wydolność łożyska, amnioskopia — ocena ilości i koloru płynu owodniowego przez wziernik. Jeśli wyniki badań budzą niepokój, przyspiesza się poród poprzez przebicie błon płodowych (jednak ta metoda wywoływania skurczów porodowych powinna być traktowana jako ostateczność) oraz za pomocą oksytocyny — hormonu, który pobudza macicę do skurczów. Jeżeli to nie działa lub życie czy zdrowie dziecka jest zagrożone, ciążę rozwiązuje się przez cesarskie cięcie. Poród przed terminem Ponad 10% dzieci rodzi się przed 37. tygodniem ciąży. Objawami zagrażającego porodu przedwczesnego mogą być: regularne i częste skurcze, silny ból podbrzusza podobny jak przy miesiączce, plamienie, zwiększenie ilości wydzieliny pochwowej, uczucie ciężkości w miednicy, czasami biegunka. Kobieta z takimi objawami powinna trafić do szpitala, gdzie ocenia się szyjkę macicy, a także jej ewentualne rozwarcie oraz przeprowadza inne konieczne badania, np. KTG. To ważne, ponieważ w wielu przypadkach (choć nie zawsze można i powinno się to robić) czynność skurczową macicy można zahamować, a dla rozwijającego się dziecka każdy dzień spędzony w brzuchu mamy jest na wagę złota. Twoje sugestie Dokładamy wszelkich starań, aby podane zdjęcie i opis oferowanych produktów były aktualne, w pełni prawidłowe oraz kompletne. Jeśli widzisz błąd, poinformuj nas o tym. Zgłoś uwagi Polecane artykuły Nacinanie krocza – kontrowersje wokół rutynowego nacinania krocza podczas porodu Wątpliwości narastające wokół tematu rutynowych nacięć krocza w trakcie porodu towarzyszą środowisku medycznemu już od wielu dekad. Niesłabnąca od lat argumentacja zarówno zwolenników, jak i przeciwników tego zabiegu sprawiła, że również w Polsce toczy się spór o zasadność episiotomii w kontekście wielu sytuacji położniczych. Co zatem sprawia, że pomimo upływu wielu lat doświadczenia i praktyki temat nacięcia krocza jest nadal równie kontrowersyjny, jak niemal dwie dekady temu, a wizja porodu siłami natury budzi coraz większy lęk wśród pacjentek? Nadciśnienie w ciąży – przyczyny, leczenie, powikłania Nadciśnienie tętnicze jest jedną z wielu chorób, które mogą towarzyszyć ciężarnej. Choć zwykle początkowo nie daje ono żadnych objawów, to brak wdrożenia odpowiedniego postępowania i leczenia może doprowadzić do poważnych komplikacji, które stanowią zagrożenie życia zarówno dla matki, jak i jej nienarodzonego dziecka. Duszności w ciąży – przyczyny. Kiedy trudności z oddychaniem w ciąży powinny zaniepokoić? Duszność jest subiektywnym objawem występującym w przypadku wielu schorzeń, przede wszystkim u osób z ostrymi i przewlekłymi chorobami układu oddechowego i krążenia. Jest również dolegliwością, na którą dość często skarżą się kobiety ciężarne, nawet już w I trymestrze ciąży. Subiektywność objawu polega na tym, że nie jesteśmy w stanie ocenić jego nasilenia za pomocą badań obrazowych czy laboratoryjnych, tak jak np. nasilenie niedokrwistości za pomocą wartości hemoglobiny i hematokrytu. Jakie mogą być przyczyny duszności w ciąży? Poronienie – najczęstsze przyczyny. Jakie są objawy poronienia? Poronienie jest problemem, który dotyczy coraz większej ilości kobiet. Jest to samoistne zakończenie ciąży przed 22. tygodniem, a więc momentem, w którym płód uzyskuje zdolność do przeżycia poza łonem matki. Do utraty ciąży może dojść na różnych etapach jej rozwoju, również przyczyny poronienia mogą być różne – mogą to być czynniki anatomiczne, hormonalne czy środowiskowe. Połóg – ile trwa? Jakie zmiany zachodzą w organizmie kobiety po porodzie? Połóg to wyjątkowy moment w życiu każdej kobiety, która urodziła dziecko. To szereg procesów fizjologicznych, dzięki którym organizm młodej mamy wraca do stanu sprzed ciąży. Połogowi mogą towarzyszyć dolegliwości bólowe związane z inwolucją narządów oraz tzw. odchody połogowe, które są źródłem bakterii. Rany powstałe po nacięciu krocza lub w wyniku cięcia cesarskiego należy starannie pielęgnować i odkażać. Jak to robić i o czym jeszcze pamiętać podczas połogu? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w niniejszym artykule. Ciąża pozamaciczna – objawy i postępowanie po rozpoznaniu ciąży ektopowej Ciąża pozamaciczna, inaczej ektopowa, polega na zagnieżdżeniu się zapłodnionej komórki jajowej w każdej innej lokalizacji oprócz błony śluzowej trzony macicy. Szczególnie niebezpieczna jest ciąża brzuszna zlokalizowana w jamie otrzewnej, gdyż niesie 17-krotnie wyższe ryzyko śmierci w porównaniu z pozostałym lokalizacjami. Jak wygląda diagnostyka ciąży pozamacicznej, jakie są jej przyczyny i sposoby leczenia? Stan przedrzucawkowy — przyczyny i leczenie preeklampsji Stan przedrzucawkowy może wywołać wiele niebezpiecznych powikłań, na które najbardziej narażone są kobiety powyżej 35. roku życia oraz matki chorujące przewlekle na nadciśnienie tętnicze wykryte jeszcze przed ciążą. Podstawowymi wartościami, które powinny zaniepokoić pacjentkę w ciąży i połogu, ale także lekarzy podczas porodu jest przede wszystkim jej wysokie ciśnienie krwi. Jak wyglądają objawy stanu przedrzucawkowego i jak zapobiegac PE? Czy upławy w ciąży są niebezpieczne? Jak wygląda wydzielina z pochwy i czy jest niebezpieczna dla płodu? Większość upławów w trakcie ciąży, niezależnie od trymestru, nie powinno budzić niepokoju. Zagęszczenie śluzu ma na celu ochronić drogi rodne kobiety, ale także zapewnić bezpieczeństwo rozwijającemu się dziecku. Konsultacja z lekarzem ginekologiem jest wskazana tylko w przypadku wystąpienia określonych objawów, którymi z pewnością nie jest gęsta, przezroczysta lub biała wydzielina z pochwy. Które upławy powinny zwrócić uwagę przyszłej mamy i czy są bardzo niebezpieczne, a także jak wygląda leczenie infekcji intymnej w ciąży?
- Еሂахе ቃιጼθгуселո օпсу
- Хе ег
- Иይεχቻλևዓ էዛо
- А уρиգωγ ծулижиσሽյ еб
- ԵՒլехраհο ጤ ዶοфифе
Obecnie najdogodniejszym do tego miejscem jest oczywiście internet. Żeby trafić do jak najszerszego grona klientów należy postarać się, by oferta firmy widoczna była na wielu portalach. W internecie są różne strony umożliwiające wyszukiwanie usług firm. Jednym z takich serwisów jest Taelo.pl.
18 18 Horror w Warszawie Przy Dworcu Wschodnim odnaleziono zwłoki mężczyzny. Trwa ustalanie jego tożsamości Ubezpieczenia Nie pozwól, żeby przebita opona zepsuła ci wakacyjny wyjazd. Wybierz OC z Programem Pomocy Tylko u nas Feministka trenuje MMA! Tak walczy z patriarchatem Duże zaskoczenie Rozwód Kossakowskiego i Wojciechowskiej. Jest orzeczenie o winie! Dzieje się Tomasz Majewski przyznał się do winy. Zapowiedział stanowcze działanie, echa głośnej afery na MŚ w lekkoatletyce Bohater seksafery ks. Andrzej Dębski jest synem byłego radnego PiS. Ma też wysoko postawionego brata Rolnik wpadł pod koła kombajnu! Tragedia podczas żniw 500+ do usunięcia w czasie wysokiej inflacji? Czeka nas "zaciskanie pasa" Wycofano ze sprzedaży popularne chipsy! Spore zagrożenie dla alergików Spłonęła Biedronka Potężny pożar Biedronki w Słupsku! "Obiekt spłonął niemal całkowicie" [WIDEO] Zabójcze selfie Stracił głowę na wakacjach. Makabryczna śmierć brytyjskiego turysty 15 Nowe zdjęcia Odmieniony Marek Kondrat sprząta dom na Mazurach. Tak zmieniła go młoda żona! Ale luksusy Tak mieszka Robert Lewandowski! Zobacz jego wspaniałe posiadłości Polityka Wojna na Ukrainie Opinie Lekkie Prezes PiS i liderem niemieckiej prawicy Jarosław Kaczyński żąda reparacji wojennych! Zaplanował spotkanie z Niemcami Powiedział całą prawdę Trzaskowski o konflikcie z Donaldem Tuskiem ZWIĄZKOWCY OBURZENI Mąż posłanki PiS objął ważną funkcję w teatrze. Zarzucają mu niekompetencję Niebotyczne wydatki w czasach kryzysu Kancelaria Sejmu wyda krocie na...kalendarze. Kwota robi wrażenie Regiony Warszawa Kraków Trójmiasto Poznań Śląsk Białystok Bydgoszcz Łódź Więcej Słowa proboszcza oburzają Zobaczyła, gdzie zostanie pochowana. Prawie zemdlała! Podpalenie Rybnik. Szok! Podpalił taksówkę, bo był niezadowolony z kursu?! Koszmar! Śrut wbił się w małe ciałko Kitki. Kto strzela do kotów w Imielinie? szokująca przepowiednia Jasnowidz Jackowski miał wielką wizję. Chodzi o Lewandowskiego w Barcelonie! Rozrywka Piercing na twarzy 15-letnia Viki Gabor postawiła na odważny piercing! Pasuje jej kolczyk na twarzy? Cena powala! Agata Rubik pokazała, ile zapłaciła za omlet na Hawajach Kryzys małżeński Żona Marcina Millera chciała się spakować i wyprowadzić! Lider Boys o kryzysie w małżeństwie Bajeczne przyjęcie Agnieszka Kaczorowska wyprawiła 3-letniej córce przyjęcie urodzinowe! Było bajecznie Sport MŚ w lekkoatletyce Piłka nożna Boks MMA Żużel Koszykówka Siatkówka Tenis Ostry głos eksperta Były asystent Heynena bezlitośnie o Leonie. Nie zostawił złudzeń Mistrz o mistrzu Adam Małysz wprost o Stochu. Dostrzegł u niego jeden szczegół Zaskakujące wieści Borys Mańkowski wróci do FAME MMA?! Wskazał rywala! Bolesna decyzja Malwina Smarzek otrzymała potężny cios. Klamka zapadła Super Biznes Wiadomości Firma Prawo Technologie Do zgarnięcia 3000 złotych Jak dostać dodatek węglowy? Dopłaty do węgla w Polsce Walka z Drożyzną Koniec 14. emerytury w Polsce? Minister finansów przesądziła o sprawie Polacy obawiają się zimy Czy w Polsce zabraknie gazu? Problem dotyczy milionów Polaków Polacy płacą krocie Podatek cukrowy nabija budżet miliardami złotych Seriale M jak miłość Barwy Szczęścia Na wspólnej Pierwsza Miłość Na dobre i na złe Więcej M jak miłość 20-letnia Ala wychodzi za mąż?! Pokazała suknię - ZDJĘCIA M jak miłość Adriana Kalska zaręczyła się?! Na palcu już błyszczy pierścionek M jak miłość Mateusz nie wróci z Afryki sam! Przedstawi wszystkim kogoś bliskiego M jak miłość Przykry wypadek Lilki z M jak miłość! Oto, co stało się Monice Mielnickiej M jak miłość Ludzie zaczepiają Marysię z M jak miłość na ulicach! Wytykają jej figurę QUIZY Sprawdź się! QUIZ. Piosenki z dzieciństwa. Te hity śpiewał każdy z nas WIEDZA OGÓLNA Poniedziałkowy QUIZ. Wynik niższy niż 4/10 będzie kompromitacją! Kulinarna zabawa QUIZ. Jedzenie na literę E. Ile dziś zgarniecie punktów? iii CZĘŚĆ HITOWEGO QUIZU Kultowe przedmioty PRL-u. O to zabijano się w kolejkach Gdzie to wyrzucić? QUIZ. Dobrze segregujesz śmieci? Sprawdź, czy nie jesteś w błędzie! Beszamel Z grządki do spiżarni Kabaczki marynowane na zimę: chrupiące jak ogórki, pyszne jak marzenie Lubicie czy przeciwnie? Cukierki z lukrecji – czarna słodycz bez cukru Morele na zimę: przepis na przecier z moreli Czysta rozkosz Konfitura z czarnych porzeczek: sprawdzony przepis na konfitury porzeczkowe Smaczny lek Syrop z wiśni: prosty przepis na leczniczą miksturę Poradnik Zdrowie Niepokojący objaw 11-latka miała guza na stopie wielkości piłki golfowej obalamy mity Demencja dopada nie tylko seniorów, może zaatakować dużo wcześniej Sprawdź Dlaczego, gdy jesteś głodny, automatycznie stajesz się zły? Na co zwrócić uwagę? Oznaki, że twoje serce nie pracuje prawidłowo m jak mama Niemowlę ma któryś z tych 7 objawów? Natychmiast do lekarza Styl Życia Mega promocje w Biedronce Kobiety 40+ oszaleją na punkcie pudru z promocji Biedronki. Kosztuje 12 zł i nieziemsko wygładza skórę Nowe ubrania a pranie Nie pierzesz nowych ubrań?! Zmienisz zdanie, gdy to zobaczysz. "Obrzydliwe" Sprawdź swoją wiedzę Wielki QUIZ o znanych i inspirujących kobietach. Nie znać odpowiedzi na te pytania to wstyd! Suszenie prania może być prostsze Ukryta funkcja suszarki na ubrania. Dzięki niej pranie wyschnie w mig Piękny ogród i balkon Przycinanie kwiatów i roślin na jesień. Zrób to, a wiosną będziesz się cieszyć z bujnych i urodziwych kwiatów. Auto Policjanci drogówki jeżdżą Ferrari. Wcześniej jeździł nim bandzior 16 4 cylindry w AMG Nowy Mercedes-AMG C 43 już w Polsce. Ile kosztuje rasowy "Baby Benz"? Elektryczny sportowiec Mercedes-AMG EQE 53 już w Polsce. Znamy ceny elektrycznego sportowca Stracił pracę i wpadł w furię! Złość wyładował na limuzynie szefa Książki 75 milionów czytelników! 75 milionów czytelników! "Twoja wina" Mercedes Ron VLOG "SUPER EXPRESSU" Agentka Mosadu i polski kompozytor. Ostatnia miłość Krzysztofa Komedy | Historia z K… Celebryci PRL Sławomir Koper: Celebryci PRL, to postaci z naszych podręczników kultury: "PRL po g… Wywiad z pisarką "Kancelaria" Gabrieli Gargaś. Zakazane uczucia i wielkie pieniądze Zobacz też Trzaskowski wyjaśnia "konflikt" z Tuskiem Rafał Trzaskowski o konflikcie z Donaldem Tuskiem. Powiedział całą prawdę NOWINKI MEDYCZNE Nowe placówki medyczne otwarte! Nastąpił przełom w leczeniu! Środa bez deszczu Optymistyczna prognoza na środę, ale poranek będzie chłodny [Pogoda Toruń Płaskorzeźba Matka Boska z ulicy Wolskiej 67 trafiła do renowacji Burza w polskim związku Tomasz Majewski przyznał się do winy. Zapowiedział stanowcze działanie, echa głośnej… Bajeczne przyjęcie Agnieszka Kaczorowska wyprawiła 3-letniej córce przyjęcie urodzinowe! Było bajecznie Maja Staśko zawalczy na High League 4?! Feministka pokazuje swoje umiejętności w MMA… Gwiazda bierze ślub? M jak miłość. Adriana Kalska zaręczyła się?! Na palcu już błyszczy pierścionek zaręc… M jak miłość M jak miłość. 20-letnia Ala wychodzi za mąż?! Gwiazda serialu pozuje w sukni ślubnej… M jak miłość M jak miłość po wakacjach. Mateusz nie wróci z Afryki sam! Przedstawi wszystkim kogo… M jak miłość Ludzie zaczepiają Marysię z M jak miłość na ulicach! Wytykają Małgorzacie Pieńkowski… M jak miłość Przykry wypadek Lilki z M jak miłość! Oto, co stało się Monice Mielnickiej, to musia… Inflacja sabotuje KPO Środki z KPO nie wystarczą? Minister Grzegorz Puda wzywa UE do działania Zobacz, czy wygrałeś! Wyniki Lotto Sprawdź, jakie numery padły we wtorek w losowaniach Dwie główne ulice w centrum Zielone tory w centrum Warszawy! Rozchodnik wyrośnie na dwóch głównych ulicach Rodzice błagają urzędników Winda w ośrodku nie działa. Uczy się tam 400 niepełnosprawnych dzieci To byłby prawdziwy hit Sensacyjny transfer Cristiano Ronaldo?! Portugalczyk może wrócić do Hiszpanii Żeby wygrać, trzeba grać! Milionerzy: znacie wymiary banknotu dziesięciozłotowego? Sprawdź, czy byś wygrał! Sensacyjne wieści Arkadiusz Milik bohaterem wielkiego transferu? Chce go prawdziwy gigant, niewiarygod… Spłonęła Biedronka Potężny pożar Biedronki w Słupsku! "Obiekt spłonął niemal całkowicie" [WIDEO] Szczęśliwie, trafił do szpitala, o którym początkowo informowali ratownicy. Co zrobić w sytuacji, kiedy nie dostaniemy informacji zwrotnej lub nie mamy pewności, do której placówki trafiJarosław KosmatkaLekarzy pracujących w szpitalu więziennym przy ul. Kraszewskiego w Łodzi niewiele już zdziwi. Więźniowie są w stanie zrobić prawie wszystko, żeby zostać tam przeniesionym. Często dochodzi do samookaleczeń lub połykania przez skazanych różnych przedmiotów, co potem skutkuje przewiezieniem z zakładu karnego do szpitala więziennego. Zobaczcie, co potrafią połknąć więźniowie. Samouszkodzenia ani trochę nie zaskakują lekarzy. Zdarzył się pacjent, który połknął bardzo gruby drut o długości kilkudziesięciu centymetrów. Osadzeni robią sobie też tzw. wstrzyki ze śliny. Dochodzi do zakażenia i muszą zostać przewiezieni do szpitala. Taki ropień goi się kilka tygodni. - Więźniowie chcą wymusić określone decyzje. Dlatego robią takie rzeczy - mówi porucznik Waldemar Grabski, kierownik działu penitencjarnego Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi. - Osadzony dopuszcza się samouszkodzenia, kiedy chce na przykład zostać przeniesiony do innej celi, w której przebywa jego znajomy. Rygor w szpitalnym więzieniu jest inny niż w zakładzie karnym czy areszcie śledczym. Dlatego osadzeni chcą tu trafić. CZYTAJ WIĘCEJ: Skazani zrobią wszystko, żeby trafić do szpitala więziennego w Łodzi [ZDJĘCIA]Pozytywne cytaty o pracy. Pozytywne cytaty o pracy pozwalają pójść do pracy nawet w ciężkie dni. Zmotywują, dodadzą cierpliwości i pozwolą wytrwale zmierzać do celu. Zawsze wydaje się, że coś jest niemożliwe, dopóki nie zostanie zrobione. Nelson Mandela.
Kwalifikacje pacjentów odbywają się od poniedziałku do piątku w godzinach : 11.00 – 13.00 w Izbie Przyjęć. Na kwalifikację pacjent zgłasza się ze skierowaniem do szpitala oraz z posiadaną aktualną dokumentacją medyczną potwierdzającą rozpoznanie ( karty informacyjne, wyniki badań diagnostycznych oraz opisy badań obrazowych).
Trwa 3. fala pandemii. Zakażeń i zgonów jest coraz więcej. Co zrobić w sytuacji, gdy najprawdopodobniej doszło już do zakażenia, by zminimalizować niebezpieczeństwo? Pytanie to zadajemy dwóm lekarzom. Dr Tomasz Zieliński jest lekarzem rodzinnym, przyjmuje pacjentów w dwóch miejscowościach w woj. lubelskim. Sam przechorował COVID, z pobytem w szpitalu włącznie. Dr Marek Posobkiewicz opiekuje się ciężej chorymi na COVID-19 w szpitalu MSWiA w Warszawie. Obydwaj zwracają uwagę na podobne kwestie: Od pierwszych objawów choroby izolować się, żeby nie zakażać innych;Przetestować się, żeby wiedzieć na czym się stoi;Leżeć, wypoczywać, by nasz organizm mógł się na spokojnie zająć walką z wrogiem;Zadbać o pulsoksymetr;Nie przegapić momentu przesilenia choroby, kiedy zamiast polepszyć, nasz stan się pogarsza;Nie zwlekać z udaniem się do szpitala. Sławomir Zagórski, „Panie doktorze, wygląda na to, że zakaziłem się koronawirusem. Co mam robić, żeby nie umrzeć?” Jak odpowiedziałby Pan na takie pytanie? Dr Tomasz Zieliński*: Pierwszą rzeczą, jaką zawsze wszystkim radzę, to nie bać się testu. Bo to jest pierwsza rzecz, której ludzie unikają. Skąd te obawy? Ludzie się boją testowania, bo boją się kwarantanny. Boją się, że zostaną pozamykani, nie myśląc o tym, że im szybciej i dokładniej się testujemy, tym szybciej jesteśmy w stanie opanować epidemię. Boją się chyba nie tyle zamknięcia w domu, co utraty części zarobków? Powody obaw są różne. Że dostaną mniej pieniędzy. Że nie będą mogli zrobić tego, co zaplanowali, że są poumawiani. Takie wyłączenie się na pewno utrudnia życie, natomiast przedłużająca się epidemia będzie go jeszcze bardziej utrudniać. Dlatego lepiej wykonać ten test. Jak to fizycznie zrobić? Są dwa sposoby. Jeden, który był dostępny cały czas, to skontaktować się telefonicznie ze swoim lekarzem rodzinnym. Kładę nacisk na słowo „telefonicznie”. Pamiętajmy o tym, że jeżeli jesteśmy chorzy, to przede wszystkim staramy się nie zarażać innych. Wszystko jedno, czy zachorowaliśmy na grypę, czy mamy koronawirusa. Więc jeżeli masz objawy infekcji, zostań w domu, skontaktuj się ze swoim lekarzem rodzinnym. A jeśli już się skontaktujesz, nie unikaj testu. Co zrobić, jeśli lekarz go nie proponuje? Upominaj się. Ja co prawda nie znam sytuacji, żeby lekarz odmawiał skierowania, ale mówi się o tym. Jeśli zatem lekarz nie kieruje na test, upominaj się. Masz objawy, test ci się należy. To jedna ścieżka. Druga ścieżka: jeżeli nie możesz się dodzwonić, nie masz możliwości dotarcia do lekarza rodzinnego z różnych powodów (są np. ludzie, którzy nie wiedzą, gdzie takiego lekarza mają), to możesz wejść na stronę internetową, wpisać swoje objawy i ten test również zostanie wykonany. Gdyby po wypełnieniu takiego formularza okazało się, że system powie, że nie ma zagrożenia i nie musisz robić testu, ale ty sam uważasz, że trzeba, to zgłoś się do lekarza rodzinnego. Ten formularz początkowo działał wadliwie, niechętnie kierował na test. Sam miałem takie sytuacje, że moi pacjenci nie łapali się przez formularz na test, a jak ja ich skierowałem, to trzech na pięciu miało dodatni wynik. Ale wiem, że został poprawiony i jest już skuteczniejszy. Miałem ostatnio kilku pacjentów, którzy powiedzieli, że nie zadzwonili do mnie, tylko uzyskali skierowanie poprzez formularz. Po to, żeby zrobić test, musimy jednak wyjść z domu. To prawda. Pomijając oczywiście ludzi leżących. Wtedy zamawiamy wymaz do domu. Ale standardowo, zwłaszcza, że przy tej wersji brytyjskiej choruje więcej młodych ludzi, a oni są zwykle bardziej mobilni, mogą podjechać swoim samochodem lub podejść do punktu wymazowego. Od momentu uzyskania zlecenia na test jesteśmy w kwarantannie, czyli nie możemy chodzić w inne miejsca niż na test, do szpitala, bądź do lekarza. Czyli pierwsza rzecz, którą ludzie mają zrobić, żeby przeżyć, to wykonać test, żeby wiedzieli na czym stoją. A druga rzecz, unikamy wszelakich nadmiernych wysiłków. Czyli leżymy, odpoczywamy, pijemy dużo wody. Na temat leżenia słyszę dwie sprzeczne opinie. Jedna, że najlepiej się unieruchomić, bo jeżeli się ruszamy, to roznosimy wirusa po całym ciele. A druga, że jak się nie ruszamy to grożą nam zakrzepy. Poleżenie dwa, czy trzy dni u normalnie funkcjonującej osoby nie wywoła zakrzepów. Jeśli zaś chodzi o to roznoszenie wirusa po organizmie, to on i tak sobie po nim polata, czy będziemy się ruszać, czy nie. Mówię o unikaniu wysiłku, ponieważ on zwiększa zapotrzebowanie organizmu na tlen. A nam tego tlenu może teraz brakować z powodu infekcji. Wysiłek będzie zwiększał naszą niewydolność oddechową, wywoływał jeszcze szybsze zmęczenie. Innymi słowy jak leżymy, to organizm nie zużywa energii na ruch, tylko zajmuje się walką z wirusem. To jego główna działalność w tym momencie. A tak naprawdę, jak rozmawia się z pacjentami, to większość z nich, zwłaszcza ci trochę ciężej przechodzący COVID, po prostu nie mają siły nigdzie chodzić. Powiedzmy dwa słowa o objawach. Zwłaszcza, że one teraz, w przypadku brytyjskiego wariantu, wyglądają nieco inaczej. Dalej występują np. zaburzenia węchu i smaku, tylko pokazują się później. Na początku było tak, że od tego się zaczynała choroba. A w tej chwili zdrowiejąca już pacjentka zgłosiła, że właśnie przestała czuć zapachy. Co więc teraz wybija się na pierwszy plan? Objawy przypominające zapalenie zatok. Chorzy czują blokadę nosa, ból w okolicy zatok czołowych, katar, bóle głowy. To jedna odmiana tych objawów. A druga to symptomy ze strony układu pokarmowego. One wcześniej też występowały, ale wtedy bardziej u dzieci. A teraz u dorosłych – biegunka, nudności, nawet wymioty. Gorączka? Też może być. Spektrum objawów jest dość szerokie. Dlatego jeśli mamy jakiekolwiek objawy infekcji, przede wszystkim zróbmy test. Od października 2020 obowiązują 4 podstawowe, klasyczne kryteria rozpoznania COVID-19: duszność, gorączka, zaburzenia węchu i smaku, kaszel. Ale do tego dopisane jest, że należy testować każdego z jakimikolwiek objawami infekcji dróg oddechowych. Na wynik testu musimy trochę poczekać. Należy robić coś ponadto, poza polegiwaniem i piciem. Leżymy, odpoczywamy, pijemy dwa, trzy litry wody ekstra. Chyba że ktoś zawsze pił dużo wody, to już nie musi. Ale my generalnie jako społeczeństwo pijemy za mało. To już niezależnie od infekcji, bo chodzi o nerki i inne nasze problemy. W tym momencie powinniśmy już zawalczyć o pulsoksymetr, żeby mierzyć stopień utlenowania krwi? W czasie oczekiwania na wynik testu, o ile nie mamy od razu uczucia duszności, nie musimy. Jak nam wyjdzie wynik dodatni, mamy możliwość skorzystania z państwowego systemu PulsoCare i uzyskania pulsoksymetru wraz z monitorowaniem saturacji w ramach Domowej Opieki Medycznej. Ten system rzeczywiście działa? Działa i nie działa. On działa w zakresie dostarczania pulsoksymetrów dla pacjentów w wieku 55+, bo oni dostają to urządzenie z automatu. I mniej więcej w drugiej dobie po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu powinni dostać przesyłkę pocztową z pulsoksymetrem. Młodsi muszą o nie poprosić, wypełnić specjalny formularz i czekać. Ale zanim je zdążą zamówić, zanim je dostaną, to albo zdążą wyzdrowieć, albo już wylądują w szpitalu. Cieszę się, że rada ekspertów, która ten projekt prowadzi, dochodzi powoli do wniosku, który ja od początku promowałem, żeby wysyłać je wszystkim. Bo dlaczego mamy tych pacjentów różnicować? Dlaczego 55+ są lepsi od tych 55-, szczególnie, że to jest urządzenie elektroniczne, więc ci młodzi będą tego używać sprawniej niż starsi. Aż szkoda marnować potencjał, który jest u młodszych. Wiem, że tej chwili się toczą ostre dyskusje, żeby dać te urządzenia wszystkim. Nie wystarczy pulsoksymetr dostać, trzeba jeszcze umieć go obsłużyć. Jeżeli ktoś zrozumie, jak to działa, to ma stały nadzór. Czyli wprowadza wyniki, a w centrali jest wielki komputer, który nad tym czuwa i jeżeli jest coś nie tak, to dzwoni konsultant. Jeżeli jest potrzeba, umawia lekarza, a jeśli pacjent ledwo mówi i się dusi, to od razu wzywa pogotowie. Konsultant sprawdza też, gdy coś się nie zgadza. Bo pacjent może trzymać pulsoksymetr do góry nogami albo np. spisywać swoje tętno zamiast saturacji. Różne błędy mogą się zdarzyć, więc konsultant to weryfikuje. I to jest ta fajna część działania systemu. Natomiast niefajna jest taka, że pacjenci sobie trochę z tym nie radzą i brakuje takiej usługi edukacyjnej. Myśmy proponowali jako Porozumienie Zielonogórskie, żeby się dogadać i pielęgniarki oraz lekarze rodzinni uczestniczyliby w tych szkoleniach. Decyzja ministerstwa i funduszu była taka, że pacjenci poradzą sobie bez nas, więc w tym zakresie to trochę kuleje. Ogólnie pomysł jest świetny, a realizacja, powiedzmy, przeciętna. Nie chcę tego za bardzo krytykować, bo wiadomo, że pewne rzeczy trudno zrobić tak na szybko. Natomiast według mnie popełniono tu pewne grzechy pierworodne i ministerstwo niepotrzebnie trwa w uporze, żeby utrzymać to, co wcześniej wymyśliło. Bo niewielkie korekty mogłyby zrobić naprawdę świetny produkt. Dostaliśmy pozytywny wynik testu. Czujemy się podle, ale nie dzieje się nic nagłego. Wszyscy jednak mówią, że ten wirus jest nieprzewidywalny. Na co mamy uważać? Bardzo ważne jest to, żebyśmy nie przeoczyli pogorszenia, które może nastąpić. Bo jak zachorujemy to trochę się nam pogarsza na początku. Choroba się zaczyna, narasta, narasta i potem jest takie przełamanie i dolegliwości na ogół się zmniejszają. I te choroby, które są wyleczalne, znikają, a te, które są przewlekłe, trwają dalej. Generalnie przy infekcjach, mijają. W przypadku COVID-19 ten moment przesilenia przypada na ogół na piaty, szósty dzień choroby. I wtedy sytuacja albo zaczyna się poprawiać, albo niestety się pogarsza. Chodzi o wyłapanie tego momentu pogorszenia. Tutaj bardzo pomocny jest właśnie wspomniany pulsoksymetr, bo najczęściej przejawem pogorszenia jest spadek saturacji. My go możemy nie czuć, oddycha się nam tak jak wcześniej, tymczasem z powodu rozwoju infekcji ilość tlenu we krwi spada. Saturacja utrzymywała się długo na poziomie np. 95-96, a potem nagle spada poniżej 90. Ten moment pogorszenia najlepiej wychwycić w porozumieniu z lekarzem. A jeżeli nie mamy pulsoksymetru, co może wskazywać na pogorszenie stanu zdrowia? Najważniejsze są dwie rzeczy: wysoka, nieustępująca, męcząca nas bardzo gorączka i wyraźna duszność. Pulsoksymetr pozwala nam odróżnić duszność emocjonalną od tej rzeczywistej. Jak człowiek mocno przeżywa chorobę, to ma wrażenie, że się lekko dusi. A pulsoksymetr to miernik, który pokazuje nam, jak jest naprawdę. Oprócz nieustającej gorączki i duszności, które należy leczyć już w szpitalu, mogą się też zdarzyć inne rzeczy, które powinny nas skłonić do działania. Jeśli np. ktoś zasłabnie, ma zaburzenia świadomości – ale to są rzeczy oczywiste. W takim przypadku każdy wie, że trzeba wezwać pogotowie. Z innych spraw – ucisk w klatce piersiowej, chory zlany potem, bo przecież może też mieć zawał. To, że się ma koronawirusa, nie znaczy bowiem, że nie można zapaść na inne choroby. Bardzo silny ból brzucha, nawracające wymioty, ciężkie biegunki – te rzeczy też wymagają pomocy szpitalnej. Reasumując. Co zrobić, żeby nie umrzeć? Po pierwsze zrobić test. Po drugie nie zwlekać wtedy, kiedy jest podejrzana sytuacja, tylko jednak trafić do szpitala. Bo na wczesnym etapie kilkudniowy pobyt w szpitalu ratuje życie, tymczasem zwlekanie z tą decyzją może nas zabić. Ludzie się boją szpitala. Boją się, że będą czekać godzinami w karetce, albo że zostaną wywiezieni 100 km od miejsca zamieszkania. Co im na to powiedzieć? Trudno jest radzić. Może najlepsze w takiej sytuacji są świadectwa. Jak sam byłem w takiej sytuacji, pojechałem do szpitala choć miałem świadomość, że nie ma wolnych miejsc, bo byłem chory w czasie drugiej fali. Na izbie przyjęć czekałem na miejsce sześć godzin. Sam się pan skierował do szpitala? Jako lekarz rodzinny sam sobie wypisałem zlecenie i zamówiłem karetkę. Nie wahał się pan? Wahałem. Zwłaszcza, że w domu miałem chorą rodzinę. Więc z jednej strony bałem się ich samych zostawić, z drugiej – jako najbardziej chory – wiedziałem, że za chwilę już im nic nie pomogę, bo mnie już nie będzie można pomóc. Podjąłem decyzję, że trzeba jechać do szpitala i drugi raz podjąłbym taką samą. Dzięki temu uniknąłem gorszych powikłań, trafienia pod respirator i czekania wiele tygodni na wyjście ze szpitala. A tak wystarczyło mi 10 dni. Nie korciło pana, żeby jeszcze trochę przeciągnąć? Lekarze sami słabo o siebie dbają. Ja akurat jestem pod tym względem nietypowym lekarzem. Byłem w stałym kontakcie mailowym z profesorem Robertem Flisiakiem i konsultowałem z nim każdą swoją medyczną decyzję. I to właśnie była ta noc, kiedy on mi napisał, że według niego powinienem już trafić do szpitala. Proszę jeszcze powiedzieć coś o lekach przyjmowanych w domu. Tutaj też docierają do nas sprzeczne komunikaty. Jedni każą brać antybiotyki, inni odradzają. Żyjemy w czasach, kiedy ludzie strasznie potrzebują leków. Zwłaszcza w Polsce i nie mówię teraz o koronawirusie. My już w ogóle odeszliśmy od tego, że pierwsza rzecz w leczeniu to zmiana stylu życia, lepsze odżywianie. To baza naszego leczenia, a nie leki. Oczywiście są choroby, gdzie bez leków się nie da. Jako lekarz jestem daleki od tego, żeby mówić coś złego o lekach. Ale to nie jest tak, że na wszystko musimy łykać tabletkę, na lewe ucho jedną pigułkę, na prawe ucho drugą, a na ból stopy trzecią. Te leki muszą mieć jakieś uzasadnienie. Pomijając sytuację, kiedy człowiek ma jakieś inne choroby, gdzie musi brać leki przewlekłe, to COVID nie zmienia takiego leczenia, a czasem musi je wręcz intensyfikować. Na przykład przy astmie czy cukrzycy. Co do zasady – te stałe leki bierzemy dalej. Natomiast z nowych rzeczy – w pierwszych dniach, czyli wtedy, kiedy jesteśmy w domu – stosujemy wyłącznie leczenie objawowe. A zatem leki przeciwgorączkowe, przeciwbólowe, przeciwzapalne, czyli Ibuprofen, czy Paracetamol. Jeżeli mamy bóle i dolegliwości gastryczne, zawsze można wziąć jakiś probiotyk, Lakcid czy jakieś nowsze preparaty. To nie zaszkodzi, a może pomóc. Jeżeli mamy męczący kaszel, bierzemy leki przeciwkaszlowe – Thiocodin, Levopront. Jak mamy jeszcze jakiś objaw, możemy do tego objawu coś kolejnego dobrać. Nie zaleca się jednak przez cały czas leczenia wstępnego leków typu heparyna (przeciw zakrzepom) czy antybiotyków. Mówi się o zażywaniu Aspiryny, bo ona działa przeciw zakrzepowo. Tak, ale może też powodować kaszel, bo mamy astmę poaspirynową. Nie ma co dodawać sobie leków. Bo to nie jest tak, że jak nałykamy się ich dużo, to nam szybciej przejdzie. Wielokrotnie miałem takie rozmowy z pacjentami, którzy mi mówili, żebym przepisał antybiotyk, bo znajomego siostra na następny dzień po antybiotyku czuła się lepiej, albo za dwa dni było lepiej. A ten antybiotyk nie zdążył jeszcze zadziałać i jej i tak byłoby lepiej. Przekonałem pacjenta i po dwóch dniach zadzwonił mówiąc, że miałem rację. Ale gdybym wypisał ten antybiotyk, byłoby, że to po nim przeszło. W przypadku COVID-u najlepszym leczeniem jest tlen, ale nie ten w jakiś psikadełkach, butelkach jednorazówkach. To nic nie da, bo to nie ta ilość tlenu. Tlen w domu może być stosowany, ale nie przed szpitalem, tylko po. Stosowanie przed szpitalem może spowodować przeciągnięcie czasu, kiedy trafimy do szpitala. Nie dlatego, że będziemy zdrowsi, tylko dlatego, że będziemy maskować prawdziwą niewydolność oddechową i jak trafimy na oddział, to już pod respirator. Jak się porównuje liczbę zgonów z powodu COVID-19 w Polsce i wielu innych krajach wypadamy źle. Dlaczego tak się dzieje? Gdybym miał podać jedną przyczyną, to bym ją nazwał „za późno trafiamy do szpitala”. Natomiast ona się rozbija na kilka mniejszych. To wszystko, cośmy powiedzieli, ludzie się ukrywają, nie testują, a potem jest za późno. System powoduje, że są opóźnienia w dotarciu do lekarza. Wszelakie opóźnienia – od lekarza rodzinnego, poprzez specjalistów, po szpitale. Są takie miejsca, jak u mnie, gdzie praktycznie lekarz dostępny jest od ręki, ale są też takie, gdzie trzeba czekać na lekarza rodzinnego 10 dni. Mamy problem z karetkami, kolejki na SOR-ach, brak miejsc w szpitalach, albo nie ma tlenu. To są rzeczy systemowe. Ale są też ludzkie, czyli to, z czym ja się najczęściej spotykam i na co mnie trafia szlag. A więc np. to, że pacjent wzywał pogotowie, pogotowie spytało o saturację. „Oj, tam 90, nie przesadzajmy, niech pan jeszcze posiedzi w domu”. Albo taka sytuacja z grudnia 2020, którą nadzorowałem z racji rodzinnych koligacji, z drugiego końca Polski. Przyjeżdżało pogotowie do chłopaka z COVID-em i niską saturacją i mówiło: „Oj damy tu panu trochę tlenu, zastrzyk. Będzie się pan lepiej czuł, bo do tej umieralni, do szpitala, nie będziemy wozić”. I dopiero za trzecim razem go zabrali, już prosto pod respirator. Leżał pod nim 3 tygodnie. 40 lat, bez żadnych obciążeń. Na szczęście po dwóch miesiącach wyszedł ze szpitala. Mało co nie umarł, na dodatek zajął miejsce dla trzech, czterech pacjentów. A potem nam brakuje miejsc. Z drugiej strony młodym ludziom może się wydawać, że łatwiej przetrwają zagrożenie i nie ma co panikować. Ale z kolei młodzi są bardziej wrażliwi na choroby niewydolnościowe, bo ich organizm nie jest przyzwyczajony do deficytu. Starszy człowiek miał już czas się przyzwyczaić, że tu go coś dusi, a tu coś gorzej działa. To może uśpić czujność jego i otoczenia, bo „dziadek już wcześniej źle oddychał”. A młody potrzebuje dużo tlenu i szybciej czuje jego niedosyt. Z tym, że młodzi wcale nie są tacy bezpieczni, a bardziej boją się szpitala. Boją się zostawić pracę. A tu nie ma co się zastanawiać. Lepiej na kilki dni zostawić pracę niż potem zostawić ten świat w ogóle. Dr Tomasz Zieliński jest lekarzem rodzinnym z Wysokiego i Zakrzewia w woj. lubelskim, wiceprezesem Porozumienia Zielonogórskiego ___________________________________________________________________________ Sławomir Zagórski, Panie doktorze, co zrobić, żeby nie umrzeć na COVID? Dr Marek Posobkiewicz*: Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ponieważ niektórzy pacjenci trafiają do szpitala jeszcze w stosunkowo dobrym stanie, a mimo intensywnego leczenia ich stan się pogarsza. Część z nich trafia pod respirator, część umiera. Na szczęście dzięki leczeniu, wielu pacjentów jesteśmy w stanie uratować. Po to, żeby przeżyć, trzeba przede wszystkim słuchać tych, co się na tym znają. Nie opierać na tym, co się przeczytało w Internecie. Nie opierać na tym, co się usłyszało, że ktoś znajomy, że przysłowiowa pani Goździkowa coś dostała, tylko trzeba zaufać lekarzowi. W pierwszej fazie choroby kontaktujemy się z lekarzem rodzinnym. A ci pacjenci, którzy trafią do szpitala, powinni nam zaufać, że staramy się w miarę swojej wiedzy, doświadczenia jak najlepiej im pomóc. Na początku na pewno trzeba się izolować, by nie zakażać innych i trzeba maksymalnie wypoczywać. Nasz układ odpornościowy po to, żeby odpowiednio działał, potrzebuje wypoczynku. Jeżeli pacjent jest zakażony, ale nie ma objawów, nie wymaga również leczenia. Wyłącznie wypoczynek, zbilansowana dieta. W tym okresie żadnych niepotrzebnych wysiłków fizycznych, żadnych ćwiczeń. Trafiają do pana, do szpitala coraz młodsi, ciężko chorzy ludzie? Tak. Obserwujemy to od kilku tygodni. Często szybko dochodzi u nich do pogorszenia stanu zdrowia. Ten przebieg choroby u osób młodych jest dość agresywny. Dlaczego tak się dzieje? Najprawdopodobniej to kwestia brytyjskiego wariantu, który w tej chwili powoduje dużą ilość zakażeń. A jeśli chodzi o samo przesunięcie wieku pacjentów, to wpływ ma tu z pewnością zaszczepienie dużej już części seniorów. Pacjenci się boją szpitala. W jaki sposób ich uspokoić? Ludzie się mogą dziś czuć trochę skołowani. Z jednej strony słyszą, że zbyt późno się zgłaszają do lekarza, zbyt późno trafiają do szpitala, a z drugiej, że w tych szpitalach brakuje miejsc. Szpital przeznaczony jest dla tych, którzy chorują ciężej. Problemem jest to, że tak naprawdę nie wiadomo, którzy spośród pacjentów, którzy przechodzą COVID lekko, w pewnym momencie pogorszą się tak, że trzeba ich gwałtem słać do szpitala. Jak nie przegapić tego momentu przesilenia? Wielu pacjentów w stanie, w którym kilka miesięcy temu byliby przyjęci do szpitala, w tej chwili leczonych jest w domu. Dwa ważne wskaźniki to saturacja, czyli utlenowanie krwi i stan kliniczny pacjenta, czyli jak chory się czuje czy ma duszności. Wpływ na to może mieć też wcześniejszy stan jego zdrowia. Jeżeli ktoś miał przewlekłą chorobę płuc, może mieć z gruntu niższą saturację i lepiej tolerować niższe poziomy tlenu. Innymi słowy mieć wyraźnie obniżoną saturację, ale jeszcze nie odczuwać mocnej duszności. Trzeba też pamiętać, że nie zawsze stan kliniczny pacjenta i to, co możemy zobaczyć w badaniach obrazowych płuc, koreluje z saturacją. Bywa, że pacjent ma saturację przyzwoitą, a równocześnie już duże zmiany w płucach. Jest też sporo nieprzewidywalności w przebiegu tej choroby. To prawda, że w różnych ośrodkach w Polsce są różne standardy leczenia COVID-u? Nie ma złotego standardu leczenia, złotego środka, który podalibyśmy pacjentowi i wiedzielibyśmy, że ten środek spowoduje szybką poprawę stanu chorego. Ale są już wypracowane procedury leczenia na odpowiednich etapach choroby. Czego innego pacjent potrzebuje w domu, jeżeli jest bezobjawowy bądź skąpoobjawowy, czego innego, jeżeli się zaczynają objawy i wysoko gorączkuje. Czego innego, jeżeli są już zmiany w płucach i jest w szpitalu. I wreszcie czego innego w tym okresie, kiedy wirusa nie ma już w organizmie, a rozpędzony mechanizm autoagresji nabiera tempa i niszczy własne tkanki chorego. Pan opiekuje się tymi najciężej chorymi na oddziale intensywnej terapii? Nie. Dyżuruję w Klinice Reumatologii i Chorób Wewnętrznych, ale również tam pacjenci ostatnio leżą pod respiratorami. Takich sytuacji w czasie poza pandemicznym nie było. Wtedy pacjent, którego stan się pogarszał, lądował na OIOM-ie i tam był leczony. Dziś wszystkie miejsca na OIOM-ie są zajęte, więc pacjenci podłączani są do respiratorów również w innych klinikach i oddziałach. Umierają panu ludzie na oddziale? Niestety tak. Mówi pan, że przebieg choroby jest nieprzewidywalny. Jak przychodzi nowy pacjent, jest pan w stanie ocenić, czy on z tego wyjdzie, czy nie? U większości można to przewidzieć, ale nigdy nie można być pewnym. Co doradzać ludziom, jak już jadą do szpitala? Co powinni wziąć ze sobą, czego brakuje? To się może różnić w różnych ośrodkach, ale zasadniczo jedzenie, picie pacjenci, przynajmniej u nas, dostają. Nie jest zimno, ale różna może być tolerancja chorych, więc warto mieć ze sobą luźne ubranie dresowe. Trochę bielizny na zmianę na pewno tak. Poza tym środki do mycia i do komunikacji z personelem i z rodziną – telefon, ładowarkę, ewentualnie słuchawki. Dr Marek Posobkiewicz, lekarz chorób wewnętrznych oraz medycyny morskiej i tropikalnej ze Szpitala MSWiA w Warszawie. Były Główny Inspektor Sanitarny Sławomir Zagórski Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Założył tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.. 326 54 130 301 235 210 82 429